Pracownicy Kancelarii Sejmu apelują do marszałka ws. podwyżek. "Naruszenie zasady równego traktowania"

Jak informuje "Rzeczpospolita", grupa kilkuset pracowników Kancelarii Sejmu podpisała się pod pismem do marszałka Szymona Hołowni. Pracownicy izby niższej polskiego parlamentu domagają się spełnienia obietnicy w sprawie 20-proc. podwyżek dla budżetówki, o których w grudniu podczas swojego expose mówił Donald Tusk. Podkreślili przy tym, że wprawdzie ich wynagrodzenia wzrosły, ale tylko o 7,7 proc.

O sprawie za niskich - zdaniem pracowników Kancelarii Sejmu - podwyżek było głośno już w marcu, o czym pisaliśmy już na Interii Binzes. Jak informowała wówczas "Rzeczpospolita", sejmowi związkowcy w piśmie skierowanym do szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego odnosili się do obietnicy premiera w sprawie podniesienia wynagrodzeń pracowników budżetówki o 20 proc

- Wzrosną wynagrodzenia dla całej sfery budżetowej o 20 proc., tak jak obiecaliśmy - mówił podczas grudniowego przemówienia w Sejmie Donald Tusk. Teraz apel skierowano bezpośrednio do marszałka Szymona Hołowni. 

Reklama

Co z podwyżkami w Kancelarii Sejmu? Spór trwa od kilku tygodni

Z pisma, do którego dotarła "Rzeczpospolita", wynika, że spór o podwyżki dla pracowników jednej z izb polskiego parlamentu nadal trwa. 

"Decyzja o waloryzacji wynagrodzeń o 7,7 proc. zamiast o 20 proc. przewidziane w ustawie budżetowej na rok 2024 narusza obowiązujące przepisy ustaw oraz zasadę równego traktowania pracowników administracji państwowej" - czytamy w piśmie skierowanym przez pracowników Kancelarii Sejmu do marszałka Szymona Hołowni, wicemarszałków oraz szefa kancelarii Jacka Cichockiego. 

Jak informuje dziennik, część pracowników otrzymała już podwyżki, które "zdaniem kierownictwa kancelarii wyniosły właśnie obiecane 20 proc.". Jak to możliwe? Otóż pod koniec ubiegłego roku ówczesna szefowa kancelarii przyznała pracownikom podwyżki w średniej wysokości 12,3 proc. Wobec tego nowa ekipa rządząca uznała, że podwyżki "wynoszące 7,7 proc. wraz z tymi wcześniejszymi sumują się do 20 proc.". 

Niektórzy dostali niemal 20 proc. podwyżki, inni ponad dwa razy mniej. Niezadowolenie rośnie

"Rzeczpospolita" wskazuje, że "konflikt jest poważny", a pismo, pod którym podpisały się setki pracowników kancelarii, jest "bardzo profesjonalnie napisane i uargumentowane". 

Podwyżki z października ubiegłego roku wcale nie były przyznane w równej wysokości. Niektórzy dostali wówczas niemal 20 proc., inni zaledwie 7 proc. Sumując to z podwyżkami z obecnego roku, wielu pracowników nie dostało obiecanych 20 proc. - mówi w rozmowie z dziennikiem jeden z pracowników. - Poziom niezadowolenia jest bardzo duży - dodał. 

Powołując się na wypowiedź jednego z wicemarszałków, który chciałaby zachować anonimowość, dziennik podaje, że w Sejmie nie ma środków na podwyżki pensji, a prowadzone w tej sprawie rozmowy na ten moment "nie przyniosły żadnych efektów".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »